|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Obdarzona
Marzycielka
Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:33, 15 Cze 2010 Temat postu: Fragment mojego opowiadania na temat trylogii "Dary Ani |
|
|
A więc to fragment mojego opowiadania. Wiem, że nie jest szczególne, no ale... W każdym razie proszę o szczere komentarze! ;p
_________
Jace odepchnął, miecz Isabell i uskoczył w tył.
-Skup się, Jace!- dobiegł go głos nowego nauczyciela, Patricka.
Szkolił Clary i poduczał Jace'a i Isabell.
Ale Alec ma szczęście- pomyślał Jace. Został w Alicante. Ma pomagać w Nowej Radzie i tworzeniu Przymierzy. Jece'owi stanęła przed oczami wizja szklanych wież Alicante. Rozdrażniony pomyślał, że podczas jego ostatniego pobytu w Idrysie, miasto zostało zaatakowane przez Wyklętych i demony, które wezwał jego ojciec.
Nie- poprawił się w myślach.- Nie ojciec. Valentine, który niegdy nie był z nim spokrewniony.
Skrzywił się, na ogarniającą go falę wspomnień.
W tym samym momencie miecz Isabell przeciął mu policzek. Jace nawet nie zobaczył kiedy Izzy odbiła się od podłogi, przeleciała nad nim i pwyciągnęła swój miecz, tak, że dotykał klatki piersiowej Jace'a.
-Co się dzieje?- wyszeptała.
Jace upuścił miecz na podłogę i zrezygnowany popatrzył na swojego nauczyciela.
-Nie mogę tak...- potrząsnął głową.- Nie da rady.
-Jace...- zaczął Patrick, ale on już kierował się w stronę tarasu. Wszedł na wąski balkon i skoczył trzy piętra w dół. Usłyszał jak Isabell krzyczy. Jace wzruszył ramionami i poszedł prosto przed siebie.
Nie wiedział dokąd zmierza. Do domu Clary, nie ma sensu. Mieszka w Instutucie, a nie wiedział jak i o czym mógłby rozmawiać z Jocelyn. Po prostu nie czuł takiego obowiązku, odkąd dowiedział się, że nie jest jej synem. Ale, z drugiej strony, nigdy z nią nie rozmawiał.
Zobaczył, że grupka nastolatków ogląda się za nim z przerażonymi minami.
Ach, czary!- Jace miał ochotę uderzyć się w czoło.
Nic dziwnego, że przyciągał uwagę. Miał na sobie bojowy strój Nocnych Łowców i połowę rynsztunku. Czarna kurtka i spodnie z pętlami na broń. Jako pasek, służył mu gruby pas, szaro- czarnego materiału z bronią i stelą zatkniętą za pasek.
Twarz miał brudną od krwi i spoconą. Ręce też były umazane w szkarłatnym płynie, a na policzku miał rozcięcie, od miecza Isabell.
Wszedł w zaułek i roztoczył wokół siebie czar niewidzialności. Narysował szybkie iratze i ze zdziwieniem uznał, że idzie w stronę domu Clary.
Kiedy doszedł, do drzwi, które dzieliły go od domu, zatrzymał się z ręką wyciągniętą w stronę dzwonka.
Czy napewno chciał tu być? A co jeśli z Jocelyn jest Luke?
Odetchnął głęboko i wcisnął dzwonek.
-Wejdź, Luke!- usłyszał głos Jocelyn.
A jednak nie ma Luke'a. I dobrze. Chciał odwrócić się i uciec, ale zamiast tego pchnął drzwi barkiem i powiedział:
-To nie Luke. Ale jeśli przeszkadzam mogę wyjść.
Jocelyn upuściła pędzel na podłogę i wstała. Za nią Jace zobaczył niedokończoną pracę i rozpoznał w niej wiejską posiadłość Waylandów.
Wzdrygnął się.
-Dzień dobry, Jace.- Matka Clary wyglądała na zdziwioną.
Zamknął za sobą drzwi i wolno przeszedł przez pokój, rozglądając się na wszystkie strony. Nie wiedział po co to robi. Przeceiż nie mogło tu być demonów, ani Wyklętyych... jednak kiedy ostatnim razem, był tu z Clary, w domu panował chaos,a Clary omal nie umarła walcząc z Pożeraczem.
Na ścianach wisiały przeróżne obrazy. Gard, Alicante, Północna Brama i setki tłoczących sie pod nią Podziemnych.
Jeden obraz odebrał jak policzek. Cały Krąg i Valentine na samym przedzie. Rozpoznawał większość osób.
Jocelyn obejmującą Valentiego. Luke, Penchallów, Lightwoodów, Hodge'a... Nie znał tylko trech osób. Dwóch mężczyzn i jednej kobiety.
Jocelyn podeszła do obrazu. Wskazała na mężczyznę i kobietę, o smutnym spojrzeniu.
-To są państwo Verlac, a on to...- pokazała na mężczyznę, w wieku około 20 lat, szczupłego z brązowymi włosami i złotymi oczami.
Złote oczy.- pomyślał Jace.- Nie to nie może być...
-Stephan- dokończyła matka Clary i popatrzyła na chłopaka, stojącego obok niej, tak podobnego pod niektórymi względami, do swojego ojca z fotografii.- Twój ojciec.
Jace stał jak zaczarowany, wpatrzony w swojego ojca, którego nigdy nie dano mu, zobaczyć na żywo.
-Co się stało?
Jace potrząsnął głową, odpędzając myśli i podszedł do kanapy, przysiadając na samym brzegu.
-Nic. Tylko...chciałem, chodź raz, porozmawiać, z kimś kogo uważałem za matkę.- Nawet w jego uszach, wypowiedzone zdanie brzmiało żałośnie.
-O czym?- twarz Jocelyn prztbrała opiekuńczy wyraz twarzy.
-Nie wiem..
Jocelyn usiadła obok niego i spojrzała w jego oczy.
-Jace- zaczęła.- Ja nie jestem twoją...
-Proszę tego nie mówić.- przerwał jej Jace.- To znaczy, wiem, że nie. Ale... czasem mam wrażenie, że...
Boże, pomyślał. Od kiedy to ja się jąkam?
-To mnie przerasta. Te całe pokrewieństwa, nieustająca walka o przetrwanie. Wojny. Całe życie Nefilim mnie przerasta.- Wyrzucił z siebie na jednym wydechu, patrząc na ściane...
-Weim, Jace. Ale zostałeś wybranyp rzez Anioła i od tego nie ma odwrotu.
-Mówisz jak mój oj... Valentine.- zauważył Jace.
Twarz Jocelyn, wykrzywił spazm bólu i smutku.
Od drzwi, dobiegł Jace'a dzwięk dzwonku.
-O, Luke przyszedł.- stwierdziła Jocelyn, niemal z radością, wstając z kanapy i podchodząc do drzwi.
Przystanęła nagle.
-Zostaniesz?
Jace pokręcił głową.
-Pewnie i tak się o mnie już martwią.- Uśmiechnął się, przepraszająco i podszedł do okna.
-Acha. Niech się pani nie maartwi, nie zabiję się i... dziękuję.- Otworzył okno i skoczył za nim Jocelyn zdąrzyła zareagować.
Podbiegła do okna, ale Jace, już szedł chodnikiem, roztaczając wokół siebie magiczną aurę niewidzialności, jakby nigdy nic.
Luke jeszcze raz zapukał do drzwi tym razem mocniej.
-Jocelyn?!
-Otwarte, Luke- odkrzyknęła wciąż myśląc o Jasie.
***
-Alec- syknęła Eveline, patrząc na przyjaciela.
Chłopak siedział na wysokim, zielonym fotelu, opierając się na łokciach o stół Nowej Rady. Głowę miał opartą na dłoniach.
Zasnął podczas posiedzenia, pomyślała Eveline.
W sumie to mu się nie dziwiła. Posiedzenie przedłużało się już kilka godzin, a Alek nie mógł spać myślać o swojej rodzinie. Wiedziała to, bo budząc się, on zawsze chodził po dworze, ze spuszczoną głową i nożem w ręce.
-Ssso?- wymamrotał.
-Zasnąłeś na posiedzeniu Rady- zauważyła Eveline, z lekkim rozbawieniem.
Mina Aleca, nie pomogła jej stłumić chichot.
Przejechał dłonią po twarzy i powiedział:
-Nie pozwól mi już zasnąć, dobrze?
-Czy pan Lightwood i pana Grenver, zechcą się skupić?- odezwał się Konsul, z dezaprobatą.
Alec skruszony, pokiwał głową, a tymczasem dziewczyna pozostała nie wzruszona.
Alec'a zastanawiało jak zwykły Nefilim, moze mieć takie podejście do Clave. Oczywiście nie wliczając Jace'a. On nigdy nie kierował się żadnymi zasadami. No, może jedną.
"Prawa są po to aby je łamać".
Chcąc, nie chcąc, pomyślał o Isabell i rodzicach. Zastanawiał się co u nich i czy mógłby wysłać list z Alicante, do świata Przyziemnych. Postanowił spróbować chodź nie miał pojęcia co mógłby napisać.
"Pozdrowienia ze słonecznego Idrisu. Szkoda, że was tu nie ma."
Lekko potrząsnał głową i spojrzał na zegarek.
Jest dawno po pierwszej. Czy temu Konsulowi nigdy nie chce się spać?
Już sobie wyobraził jak siedzi tu siedem dni w tygodniu, dwadzieścia cztery godziny na dobę, kiedy usłyszał głos Konsula:
-Dobrze. To tyle na dzisiaj. Następne posiedzenie, odbędzie się o godzinie piętnastej.
Alec błyskawicznie skierował się do wyjścia.
-Co będziesz teraz robić?- zapytała go Eveline, kiedy byli na dworze.
-Chyba spać. O piętnstej czeka nas wymyślanie nowego Prawa dla Podziemnych, więc wątpię, czy przerzyłbym to bez snu. No chyba, że na speedzie.- dodał Alec, myśląc tylko o ciepłej wodzie i kołdrze.
Eveline pokiwała głow, ale się nie roześmiała. Odeszła, kierując się w stronę swojego małego domku na wzgórzu.
Alec już miał iść, do siebie, na końcu uliczki zobaczył światło magicznego kamienia. Pozedł w tamtym kierunku, zastanawiając się kto chodzi o tej porze po mieście.
Nieznajomy wszedł w snop światła, a Alec znieruchomiał.
Skądś kojarzył ostre rysy twarzy, ciemne oczy chłopaka, na oko w jego wieku. Już miał zapytać się kim jest, kiedy on się odezwał:
-Witaj, Alecu.
Rozponałby jego głos, nawet obudzony w środku nocy. Sebast... Jonathan Morgenstern.
-Co ty tu robisz?- wykrztusił.
Jonathan podszedł do niego, powoli, z lekką arogancją , jeśli można w ten sposób określić sposób chodzenia. Oczy mu błyszczały, tak jak Jace'owi, kiedy zobaczył wyjątkowo odrażającego Wykletego.
-Nie spodziewałeś się mnie tutaj?- udawał rozczarowanego.- Nie wiesz, że mam w sobie krew demona?
Alec mógł tylko stać i się gapić, kiedy wszystko w nim krzyczało: "Uciekaj!".
Jonathan pochylił się do niego i szepnął, dziwnie uwodzicielskim głosem:
-Mnie nie można zabić...- Poczym pchnął Aleka, a on upadł na zimny chodnik.
Przetoczył się na plecy i sięgnął do pasa z bronią. Miał przy sobie dwa marne noże serafickie.
Wstał i wyciągnął jeden z nich na wyciągnięcie ręki.
-Oj, aż się boję, Lightwood.- zaszydził.
Przez głwę Aleca, przemknęła myśl, że przeciwnik nie ma jednej dłoni. Pewnie tej którą Isabell, ucięła mu batem. Znał tylko zarys pojedynku między Jace'm, a Jonathanem, ale tyle mu wystarczyło, żeby wiedzieć, że nie ma żadnych szans.
Miał ochotę, upuścić miecz i się poddać. Odejść z tego świata, we wstydzie, jaki zapewne wtedy by czuł.
Nie, nie mogę tego zrobić, pomyślał.
Wyobraził sobie jak wzywają jego rodzinę, na pogrzeb. Płaczącą Isabell. Już stracili Maxa, przez tego drania. Nie mogli i jego.
Rozejrzał się, w poszukiwaniu pomocy, lub drogi ucieczki.
-Mi nie uciekniesz.- stwierdził Jonathan, jakby czytał w jego myślach.
-Myślisz, że chcę? Zabiłeś już mojego brata, nie pozwolę ci dalej...- nie dokońcył, bo Jonathan, zaatakował go, skacząc do przodu.
Alec, był tak zszokowany, że nie zdąrzył zareagować.
Poczuł tylko ciepłą ciecz, spływającą mu po twarzy, a potem osunął się w ciemność.
Resztę tego opowiadania można znaleźć na blogu: [link widoczny dla zalogowanych]
Pozdrawiam. ;d
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lokarina
Anioł Ciemności
Dołączył: 12 Maj 2010
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:30, 15 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Muszę przyznać, że czekałam z niecierpliwością aż ktoś coś tutaj zamieści .
Twoje opowiadanie mnie zaciekawiło. Mam nadzieję, że będzie tam Mangus? . Już zaczyna się coś dziać i fajnie, bo w całej serii też nie brakowało akcji.
Jeśli chodzi o błędy (nie jestem w tej dziedzinie ekspertem), ale zobaczyłam pare literówek i powtórzeń, np.: Cytat: | Jako pasek, służył mu gruby pas, szaro- czarnego materiału z bronią i stelą zatkniętą za pasek.
| , a tak to wydaje mi się, że jest ok.
Na pewno przeczytam resztę opowiadania. Życzę weny do pisania .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Obdarzona
Marzycielka
Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:36, 16 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Super! Dzięki. Wiem, iż tu są błędy ale pisałam to dawno temu. ;p
|
|
Powrót do góry |
|
|
AGA
Uwięziona w kartkach
Dołączył: 10 Maj 2010
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:42, 16 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ja też przeczytałam I muszę powiedzieć że naprawdę fajnie piszesz i dialogi i opisy, uczucia. Podoba mi się
Tylko ja za bardzo nie lubię czytać opowiadań kogoś na podstawie już powstałych książek, bo momentalnie z tą książką porównuje i wszystko mi się miesza, i później juz nie wiem czy tak było w książce czy nie...
Ale bardzo chciałabym przeczytać coś takiego całkiem Twojego, od początku przez Ciebie wymyślone, bo pisać już umiesz naprawdę fajnie i myślę że pomysłów ci nie brakuje
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lokarina
Anioł Ciemności
Dołączył: 12 Maj 2010
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:51, 16 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
AGA ma rację. Też chętnie bym przeczytała taka Twoją historię . Myślę, że jesteś w stanie wymyślić coś naprawdę super .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Obdarzona
Marzycielka
Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:23, 22 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ok. Jak coś wymyślę to dodam. ;p Dzięki. ;d
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lenalee
Anioł Ciemności
Dołączył: 09 Maj 2010
Posty: 491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie z tego świata. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:06, 23 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Czekałam, aż będę miała chwilę czasu, żeby przeczytać ten fragment Twojego opowiadania i go skomentować.
Zacznę od tego, że jest w nim masa błędów. Szczególnie brak przecinków albo ich nadmiar tam, gdzie nie powinno ich być. Zdarzają się też powtórzenia, ale tych jest mniej. Jest również dużo literówek i gdzieś tam błędy ortograficzne. Poza tym w wielu, naprawdę wielu miejscach nie stosujesz spacji, a to bardzo utrudnia czytanie.
Nie będę Ci tutaj cytować tych błędów, bo jest ich naprawdę bardzo dużo. Może lepiej sama przejrzyj ten tekst jeszcze raz. Powoli i starannie, a sama wyłapiesz te błędy. Albo poproś kogoś o pomoc lub zatrudnij betę, taką solidną. To naprawdę ułatwia zadanie.
Ja, tak samo jak Aga, nie lubię czytać opowiadań na podstawie książek, które czytałam. Zdecydowanie dlatego, że one tracą dużo w moich oczach, ponieważ zwykle porównuję bohaterów i akcję do tego, co napisał/a autor/ka. No i w tym wypadku nie było inaczej. Przede wszystkim zachowanie bohaterów, chociażby Aleca i Jace'a zdecydowanie mi tutaj nie pasuje. W pewnych momentach oni zdecydowanie by się tak nie zachowali, nie powiedzieli pewnych zdań i nie pomyśleli o niektórych rzeczach w ten sposób, jak przedstawiłaś to w swoim opowiadaniu. Ale rozumiem, że jest to Twoje własne opowiadanie i że nie jesteś profesjonalistką. Poza tym to logiczne, że nikt nie będzie pisał w ten sposób, jak napisała tę książkę autorka, bo tylko ona ma ten swój charakterystyczny styl.
Radzę Ci jeszcze popracować, bo miałam wrażenie, jakbyś spieszyła się z pisaniem tego opowiadania/fragmentu. Mam nadzieję, że mój komentarz Cię nie uraził. Mam już pewne doświadczenie z pisaniem, czy to opowiadań czy innych rzeczy, więc chciałam dać Ci tylko radę. Twoja decyzja, czy się do niej zastosujesz. Ah, no i powodzenia w dalszym pisaniu!
Ostatnio zmieniony przez Lenalee dnia Śro 11:06, 23 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Obdarzona
Marzycielka
Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:07, 23 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
WOW! Ale się napisałaś! Dzięki za radę. Przeczytam to co napisałam raz jeszcze. Jasne, że się nie obraziłam! Dobra rada zawsze się przydaje! Thx raz jeszcze. ;p
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mystery
Uwięziona w kartkach
Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: New York Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:49, 08 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Zauważyłam trochę literówek i powtórzeń. Zgadzam się z Lenalee. Też miałam wrażenie, że pisałaś opowiadanie w pośpiechu. Sama trochę piszę, więc wiem jak to jest kiedy wena przyjdzie podczas lekcji, czy nudnego spotkania. Ja zawsze wtedy spisuję w punktach to co wymyśliłam, a potem siadam przy komputerze (już w domu) i dopiero piszę. Moja rada. Weszłam też na Twojego bloga i przeczytałam ostatni post. Siedzę trochę w temacie bo "Dary Anioła", jak najbardziej czytałam i uwielbiam. Ostatni post też masz okropnie krótki! Dobra, radzę Ci czytać to co napisałaś, a potem wklejać na blogi czy fora.
Mam nadzieję ze moja krytyka Cię nie uraziła.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lyonne
Administrator
Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KrK. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:19, 11 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Ciekawe opowiadanie napisałaś.Czekam na Twoje własne opowiadanie
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|